Życie w 2013 mam zaplanowane zdecydowanie w czasie dokonanym, a nie… no… niedokonanym.
Ale czytajcie dalej, proszę.
Żeby wytłumaczyć skąd ten tytuł, pojadę klasykiem Kominkiem: To się nie wydarzyło. Nigdy.
To, czyli w skrócie, moje – Twoje – Jego – Jej doświadczenia życiowe. Dzięki Niebiosom, że nie tyczą się całego życia, ale wielokrotnie już owe Kochane Niebiosa wtykały swój miłosierny Palec w szprychy toczonego uparcie przeze mnie Losu, aby zmienić moje myślenie i wybić mi z głowy fantazje.
Fantazje, których nigdy nie zrealizowałam. Z różnych przyczyn, najsamwpierw jednak z powodu Strachu.
Strachu że nie dam rady.
że jestem do bani.
że to nie dla mnie.
że po co się wychylać.
Z drugiej strony, jako że istota ludzka nie działa w próżni i coś trzeba w życiu robić, istniało sobie obok życie równoległe.
Gdzie dawałam radę.
wszystko było możliwe.
przeszkody się same omijały. W głowie, nie w realu.
To życie równoległe, na krótką metę leczące z depresji i będące rozszerzeniem marzeń, w dłuższej perspektywie powoli zabija swoim słodkim jadem. To właśnie jest życie onanistyczne. Nie masz frajdy ze spełnienia swoich marzeń poza chwilowym strzałem endorfin po których jest Ci błogo, i które pozostawiają niedosyt zapychany czekoladą, czymkolwiek, byle nie uświadamiać sobie że to nie jest realne życie. Jak już pisałam powyżej: to się nigdy nie wydarzy/ło.
Jak sobie uświadomisz, że to się nie wydarzy, zaraz przestajesz marzyć a przechodzisz do działań które mają te marzenia zrealizować. I w tym jest sedno.
Niebiosa właśnie parę razy musiały ostro interweniować, żeby mnie wytrącić z błogiego zaczadzenia zwidami których ani myślałam realizować. Ani myślałam, bo samo przejście od kadzenia sobie do działania fizycznie boli. Ciebie też? Bowiem wymaga to wyjścia ze swoich utartych ścieżek, choćby i bezpiecznych ale toksycznych. Podjęcia ryzyka porażki, utraty pracy, wyśmiania… czegokolwiek innego. Ja jak ten ślimak chowam się w skorupce, jak struś chowam głowę pod poduszkę i problemu nie ma. I życia też nie…
Nie wszystek schowałam się, ale ostatni rok to była walka na froncie zawodowo – frajdowym i próba zbilansowania życia. Nie jeden, nie dwa, nie trzy pomysły urodziły się w międzyczasie w życiu równoległym, i tam zostały. Część jednak ujrzała światło.
Pierwsza rzecz – motocykl i nim jeżdżenie.
Druga rzecz – blog i na nim pisanie.
To jednak było mało.Niebiosa mruczały, dawały znaki poprzez pana Kikima, Małą, innych ludzi, a w końcu miłosiernie postawiły na mojej drodze płot na łące Jenny i motocyklistę który wezwał karetkę do połamańca.
Skończyło się na złamanym płocie, złamanej nodze, złamanych planach dla mnie i moich bliskich.
Płot został naprawiony jeszcze tego samego dnia.
Ja po 4 miesiącach chodzę na dwóch nogach i choć nie biegam jeszcze, to próbuję już podbiegać. Nie raz, nie dwa jeszcze psyche mi osiądzie na mieliźnie niedamrady i niemamsiły. Ale zmiany najważniejsze to takie, że zaczęłam pomału realizować plany z życia równoległego. Aby w końcu się wydarzyło.
Plan 1: wymyśleć na nowo życie zawodowe -wykonany.
Plan 2: wcielić plan 2 w życie – w toku . Pierwsze zlecenia za mną, kolejne przede mną. Robi się ciekawie, choć niełatwo.
Plan 3: pożegnać się z dotychczasową pracą o mały włos nie spaliłby na panewce, bowiem już, już miałam rejterować i uciekać w myślenie życzeniowe że Plan 2 uda się wcielić pracując na etacie. Bujda, nie da się, o czym wiedziałam doskonale. Litościwe Niebiosa zadbały i o to, żebym nie miała wyboru, i tak oto zakończyłam rok 2012 wypowiedzeniem od Firmy.
W takiej sytuacji nie mam wyjścia – czas wyjść rzeczywistości równoległej, zakończyć ją definitywnie i działać!
Czego sobie i Wam w tym roku życzę.
Nie będzie tu listy postanowień. Nie będzie obietnic. Wystarczy Być – tu i teraz.
Tagi: plany, podsumowania
Głowa do góry tez tak mam podobnie…podoba mi sie Twoje podejście do zycia BYC TU i TERAZ …
I o to chodzi – nie tylko być tu i teraz prowadząc motocykl, ale być „temporalnie zogniskowanym” w życiu ogólnie.
[...] mojego tchórzostwa, uciekania od tematów zawodowych, wymyślania gruszki na wierzbie i tego życia onanistycznego o którym pisałam na koniec 2012, jestem zmuszona do [...]
Hej Ola!
Fajny blog piszesz.
Pozdrów Alka i uściskaj dzieciaki.
Michał (z dawnego McLane)
Kopę Lat! Cieszę się że wpadłeś. Też na moto?
Moto to nie moja bajka. W podróżach wystarczają mi moje nogi lub bilet do następnego punktu. Pracuję w domu i czasami wertuję sieć. Tak trafiłem na shadowgirl.